Wszystko zaczęło się niepozornie, byliśmy najbliższymi przyjaciółmi, znającymi się tak dobrze, że niemal moglibyśmy czytać sobie w myślach. Od początku liceum spędzaliśmy czas tylko w gronie swoim i paru innych znajomych, ale gdy poszliśmy do ostatniej klasy obaj, jakby to określić "zmężnieliśmy",( prawdopodobnie od siatkówki plażowej, wycieczek rowerowych i chyba takie już jest życie...) . Od tego momentu zaczęły się kłopoty... Podczas gdy my chcieliśmy wciąż przejmować się najbardziej szkołą i jedynie bawić, żeńska część naszej szkoły postanowiła zawiesić nad nami sidła.
Szliśmy po lekcjach w stronę domu lecz nagle zza rogu wyszły dwie dziewczyny z młodszej klasy. Najwyższe guziki przy mundurkach miały odpięte ukazując zarys krągłych piersi. Kątem oka spojrzałem na Roberta który nerwowo czochrał się po blond włosach. Wiedziałem że się wkurzył, mieliśmy zamiar wyjść pograć w kosza a teraz te panny będą nam biadolić o rzekomej miłości do nas.
Szliśmy po lekcjach w stronę domu lecz nagle zza rogu wyszły dwie dziewczyny z młodszej klasy. Najwyższe guziki przy mundurkach miały odpięte ukazując zarys krągłych piersi. Kątem oka spojrzałem na Roberta który nerwowo czochrał się po blond włosach. Wiedziałem że się wkurzył, mieliśmy zamiar wyjść pograć w kosza a teraz te panny będą nam biadolić o rzekomej miłości do nas.
-Filip, przejdziemy się?- długowłosa szatynka uśmiechnęła się do mnie- chciałabym z Tobą porozmawiać... a Gloria chętnie zostanie z...- zrezygnowany zacząłem odchodzić parę kroków
-Nie!- krzyknął Robert wpatrując się w nią- Sorry, ale mamy swoje plany.- powiedział
-Ale...- dziewczyna nie chciała dać za wygraną
-No i nie róbcie sobie nadziei- przerwałem jej.
-Czy Wy...?- cicha do tej pory dziewczyna otworzyła szeroko oczy skryte pod okularami-Wy jesteście razem?!- wypaliła.
-Co za bzdura!- pomyślałem zszokowany- Skąd jej się wziął taki pomysł?
-Tak!- szybko odpowiedział jej Robie i chwycił moją dłoń. W pierwszej chwili chciałem wyrwać rękę lecz uznałem że może to faktycznie coś da. Zadowoleni z siebie w duchu zrobiliśmy kolejne trzy kroki.
- Nie wierzę w to!- krzyknęła ta z włosami niemal do tyłka. W tym momencie mój przyjaciel jak gdyby nigdy nic pochylił się do mnie lekko i pocałował moje wargi. Oderwał się na chwilę i spojrzał w moje lekko zaskoczone brązowe oczy i powtórzył pocałunek a ja rozchyliłem usta pozwalając wsunąć mu w nie język.
Jakoś mało nas obeszło że nasz niecny plan się udał, znacznie ciekawszym w tym momencie zajęciem było delikatne ciągnięcie swoich dolnych warg.
-Ahh...- westchnąłem cicho i zaskoczony swoją reakcją oderwałem się od niego. Zaczęliśmy iść bez słowa ignorując że nasze dłonie wciąż są splecione.
-Może zamiast kosza pogramy u mnie na konsoli? Akurat dziś chatę mam wolną.- walnął od tak
-To brzmi jak " po tym co teraz zaszło chcę Cię wyruchać"- stwierdziłem w myślach- Jasne,-odpowiedziałem- Tylko kupmy po drodze coś do picia...zaschło mi w gardle.- dodałem.
-To brzmi jak " po tym co teraz zaszło chcę Cię wyruchać"- stwierdziłem w myślach- Jasne,-odpowiedziałem- Tylko kupmy po drodze coś do picia...zaschło mi w gardle.- dodałem.
Weszliśmy do małego sklepiku na uboczu drogi i się rozdzieliliśmy, od razu podszedłem do lodówki i wyciągnąłem ze środka butelkę mrożonej herbaty.
Zapłaciłem, otworzyłem ją w sklepie i zaczerpnąłem duży łyk. Przyjemny chłód przeszedł mi po podniebieniu niwelując smak który pozostawił po sobie język przyjaciela. Lekko zniecierpliwiony zacząłem go szukać między regałami. Poczułem się lekko skrępowany znajdując go w alejce z prezerwatywami, jedno opakowanie bananowych miał już w koszyku i tępo wpatrywał się w parę równiutko ułożonych żelów nawilżających.
- Ja pierd...- pomyślałem. Podszedłem szybko do półki i wrzuciłem mu truskawkowy lubrykant.
-Ale że taki koktajl owocowy?- spytał głupio.
-Serio Robert rzadko się odzywasz, ale jak coś palniesz.- wysyczałem z facepalmem lekko czerwony z zażenowania na twarzy.- zapłać. Ja poczekam na zewnątrz.-odparłem.
Blondyn nagle chwycił moją dłoń i pocałował mnie od razu wkładając język do moich ust, znów posmak brzoskwiniowej herbaty był zastępowany jego. Przeplataliśmy się językami, Robert wsunął mi dłoń w tylną kieszenie spodni mocno mnie do siebie przyciągając. Odsunął ode mnie usta i przez chwilę sie przyglądał moim uwolnionym od niego wargom.
-Może wziąć dwa opakowania?- spytał z niezmiennie spokojną twarzą. Od razu dostał trzymaną przeze mnie butelką w łeb a ja wyszedłem pośpiesznie ze sklepu.
Wszedłem do jego pokoju, machinalnie rzuciłem torbę na podłogę i usiadłem na fotelu.
-Chcesz coś do jedzenia, czy picia?- spytał kładąc zakupy stoliku. Przeźroczysta torba prześwitywała pokazując swoją zawartość a mi serce waliło jak oszalałe
-Co ja ku*wa wyprawiam?!- zacząłem się zastanawiać chyba ciut za późno i nerwowo obracałem guzik od koszuli- A nie masz może czegoś mocniejszego...?- spytałem czerwieniąc się po same uszy.
-Piwo może być?
-Taa.- odparłem a Robert opuścił pokój- Może wyjść oknem...? Albo udać że mam coś do zrobienia...? Blondyn wrócił z dwoma butelkami alkoholu które wylądowały obok zakupów-Wiesz przypomniało mi się że.. Robert pochylił się nade mną
-Spokojnie, przecież jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele siebie nie krzywdzą- pocałował mnie lekko. Niemal natychmiast jego dłoń zaczęła wślizgiwać się pod moją koszulę dotykając ciepłymi dłońmi nagiej skóry. Byłem zbyt oszołomiony jego ustami by to przerwać a Robert widocznie nie widział w tym nic złego skoro po chwili pieszczenia mego podniebienia uniósł mnie samemu siadając i sadzając mnie sobie na kolanach.
-Robie...to nie powinno się wydarzyć- Udało mi się jakoś wypowiedzieć to zdanie lecz on je zignorował podnosząc rękoma białą koszulę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz