Usłyszałem pukanie, podszedłem do drzwi zakładając po drodze żółty szalik na szyję. Otworzyłem drewniane drzwi i mocno się zdziwiłem
-Hej- chłopak zakręcał butelkę z sokiem pomarańczowym.
-O część, co Ty tutaj robisz?- spytałem zdziwiony wpuszczając gościa do domu
-Kryspin poprosił bym wyświadczył mu przysługę, gdyż umówił się z jakąś laską - oświadczył spokojnie czerwonowłosy. Raptownie zrobiło mi się słabo.
- No tak, przecież nie przysięgaliśmy sobie niczego, to tylko była przygoda.- pomyślałem -Ok, to wchodź- wskazałem mu swój pokój a sportowiec podszedł do drzwi i podobnie jak jego przyjaciel zaśmiał się na widok tabliczki.
- Z matmy jestem dobry. Co prawda nie jak ten blondas, ale wystarczająco byś zaliczył.- odparł rozglądając się po pokoju.
-Czyli...
- A tak, raczej ja będę do Ciebie przychodzić.- usiadł przy biurku- Ale nic się nie martw nie krzyczę i umiem tłumaczyć jedną rzecz w chuj razy.- poprawił sobie dłońmi irokeza
Niby to rozwiązało sprawę przebywania z Nałęcznym i zapewne problem mojego sprawdzianu, jednak mimo tego zrobiło mi się przykro że raczej już go nie zobaczę.- Wszystko ok?- oderwał mnie od zamyślenia Wiktor
- Tak, wszystko dobrze- lekko poczerwieniałem siadając obok niego.- Od przyszłego tygodnia wracam już do szkoły więc nie będzie to długo trwało- odparłem wyciągając swoje zeszyty.
-Dla mnie to żaden problem- położył na biurku notatki
-To są...?
- To zeszyty Ręcznego, ja mam pismo nie do odczytania więc mógłby być spory problem- zaśmiał się. Sięgnąłem matematykę i wpatrywałem się przez chwilę w dość proste i przejrzyste cyfry.
-Miło było go widywać przez te parę dni- pomyślałem i zaproponowałem koledze z klasy coś do picia i wziąłem się za przepisywanie a potem Wiktor zaczął mi wszystko tłumaczyć począwszy od najprostszych zadań.- Dzięki- odparłem czując jak robi mi się ciut zbyt ciepło
-Zdejmij ten szalik bo zemdlejesz- zsunął mi go z szyi a ja nie zdążyłem zareagować. Przyglądał się przez chwilę mojej szyi usłanej zbledłymi ale wciąż widocznymi malinkami ale nic nie mówił
- Wiktor, nie mów o tym nikomu- szepnąłem wracając do zadań
-Spoko- odparł jedynie lekko zdziwiony i wrócił do pomocy mi z matematyką. Wiedziałem że nie mogę powiedzieć konkretnie o Kryspinie bo byłoby to podejrzane a zasad już złamaliśmy dostatecznie dużo. Przy Wiktorze chociaż spokojnie mogłem skupić się na nauce nie czując na sobie jego wzroku, bez chęci dotknięcie go
-Ciekawe z kim się umówił?- zacząłem się zastanawiać i przypomniałem sobie jak całował się z jakąś dziewczyną. Miałem ochotę się rozpłakać niczym dziecko któremu ktoś zabrał lizaka, ponieważ Kryspin był właśnie jak taki lizak, słodki, cudowny, wyglądający apetycznie słodycz którym nie masz ochoty się dzielić.
-Coś się stało?- z zamyślenia wyrwał mnie Wiktor
-Och nie, tylko jestem ciut zmęczony-odpowiedziałem ze słabym uśmiechem.- Wiktor...- ,odezwałem się niepewnie- Tak z ciekawości... Jaki typ dziewczyn lubi Naręczny?- zapytałem choć bałem się uzyskać odpowiedź
- Eeee...- podrapał się pop głowie- Taki bardziej typ chłopczycy- powiedział w końcu widać trochę zdziwiony tym pytaniem- A Twój?- szybko zapytał
-Takie troskliwe...i uśmiechnięte- nie wiedziałem co powiedzieć
-Aha, czyli taka słodziutka pielęgniarka Ci się marzy- pochylił się do mnie i poruszył znacząco brwiami a ja raptownie się odsunąłem
-Można tak to określić- uśmiechnąłem się żałując że zacząłem ten temat.
Ten dzień szybko minął i choć mogłem skupić się na zadaniach to jednak wolałbym mieć okazje go zobaczyć. - Do chrzanu z tym wszystkim- padłem na kanapę. Przymykając powieki mogłem sobie doskonale przypomnieć jego dotyk, głos, ten zniewalający uśmiech, zapach, usta na moim ciele- I ten ostatni pocałunek- dotknąłem palcami swoich warg.
****************************************************
Następnego dnia również przyszedł Wiktor, i choć to wiedziałem miałem jednak nadzieję ujrzeć za drzwiami blondyna z wsuwkami we włosach.
Siedziałem przed komputerem i zabijałem czas przeglądając nowe mangi wchodzące do publikacji mimo że moja półka była przepełniona. Nagle usłyszałem pukanie w okno, powoli podszedłem i odsłoniłem zasłonkę by ujrzeć uśmiechniętego przyjaciela
- Hej- powiedziałem otwierając okno i pozwalając wejść Antkowi z parapetu na moje łóżko
- Zastanawiałem się co u Ciebie i tak wpadłem – powiedział.
- Chcesz może coś do...-Nie dokończyłem gdyż pociągnął mnie za rękę i przytulił do siebie
- Wyj- odparł a ja jak na rozkaz się rozpłakałem
-Dlaczego byłem taki głupi? Czemu nie spróbowałem się do niego zbliżyć?- płakałem wczepiając dłonie w jego bluzę
- Każdy popełnia błędy Nickoś, choć niektórych żałuję się dłużej niż by się chciało.- mówił trzymając mnie w objęciach.- Tak właściwie przecież się z nim widujesz przez te parę ostatnich dni.- spojrzałem na niego zaskoczony- Jesteśmy S.P , my wiemy wszystko
- Ale on się już ze mną nie widuje... Znaczy zamiast niego wczoraj i dziś przeszedł Wiktor...
- Co?! Jaki on jest głupi!- wrzasnął robiąc klasycznego face palma a ja nie rozumiałem o co chodzi.- Masz coś dobrego do jedzenia?- zapytał idąc wprost do mojej kuchni.
-Może chcesz loda?- spytałem idąc za nim
-Dzięki za propozycje ale żal mi Twoich kolan- zaśmiał się a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę co właśnie powiedziałem.- Zjem Ci połowę lodówki- oznajmił wyciągając ze środka mnóstwo rzeczy
-Co będziesz robił?- spytałem siadając na stołku
-Zapiekanki i nie ja będę robił a MY . Twój tata jak przyjdzie będzie mile zaskozony że jedzenie jest na stole- podał mi pieczarki, nóż i deskę. Lubiłem Antoniego, miał specyficzny charakter który nie każdy był w stanie zaakceptować jednak mogłem śmiało go określić moim przyjacielem.
-Antonii zakochałeś się kiedyś?- spytałem nagle
-Tak w dodatku w hetero- odparł trąc ser- koleś był naprawdę fajny, w sumie do tej pory jest. Ale jak potwierdziłem na 100% że woli dziewczynki nawaliłem się w jakimś barze i bzyknąłem się z barmanem na zapleczu.
-Może ja też powinienem...
-Idiota!- uderzył mnie dłonią w czoło- daj sobie czas, ani się waż sypiać z jakimś nieznajomym.
-Chciałem powiedzieć że powinienem się upić- odparłem
-Dobra. Pokrój szynkę- rzekł włączając patelnię aby zrumienić cebulę.- Upijać się będziesz po wyjeździe, kiedy mnie obok nie będzie- włożył sobie miętówkę do ust.
**************************************************************
Kryspin
Szkicowałem w notatniku próbując skupić swoje myśli na czymkolwiek innym niż to że jest PIĄTEK gdy nagle zadzwonił mój telefon
-Halo- odebrałam mimo że nie znałem tego numeru
-Czas minął Ręczny- odezwała się osoba którą najmniej miałem ochotę usłyszeć- Zjawisz się jutro przy ławkach koło fontanny i zaczekasz na mnie.- odparł ze śmiechem
-Dobra- odpowiedziałem wkurwiony
-pewnie mi nie uwierzysz ale serio chciałem abyś wygrał.- rzekł łagodnie po czym się rozłączył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz