niedziela, 23 lipca 2017
Koktajl 6
Już jadąc z nim autobusem czułem że popełniam błąd, już w momencie kiedy wyjął z lodówki butelkę wódki i sok pomarańczowy coraz mocniej chciałem uciec. Szkoda że tego nie zrobiłem...
-To co za... gównianą sytuacje w szkole?- uniósł kieliszek.
-Za gównianą sytuacje- wypiłem zawartość kieliszka za jednym razem. Piekący płyn rozlał się mi po przełyku nim go popiłem.
Adam uśmiechał się patrząc na mnie, to dziwne, ale jego uśmiech nie przypominał tego jakim obdarzał mnie Robert. łagodnym, mówiącym niemalże “ja Cię nie skrzywdzę”.
-Filipo, nie zastanawiałeś się czy nie przyciąć odrobinę włosów?- spytał zaczepiając dłonią przydługie kosmyki- pokazałbyś lepiej swoje ładne oczy.
-mi to nie przeszkadza- odtrąciłem jego rękę i wypiłem kolejny już nalany kieliszek. Czując na sobie jego baczny wzrok, którego unikałem nie zwróciłem uwagi, że podczas gdy mi zaczyna się kręcić niczym na karuzeli on wciąż się dobrze trzyma.
-Napijesz się jeszcze?- spytał.
-Nie...Jakim cudem Ty się trzymasz?- spytałem momentalnie.
-Tak to jest jak się wcale nie pije...- podążył powoli dłonią po moim kolanie w górę miedzy moje nogi.
-Nie...- spróbowałem bezskutecznie zatrzymać go, lecz nie dawałem rady. Nachylił się do mojego ucha i je polizał.
-Filipo, teraz się zabawimy- wyszeptał łapiąc moje dłonie nad głową.
Adam położył się wprost na mnie, byłam tak bezsilny, że był w stanie trzymać moje dłonie jedną ręką.
- Puść mnie popaprańcu- wymamrotałem. Czułem jak jego ręka rozpina mi spodnie. Przejechał językiem po mojej szyi i włożył dłoń w moją bieliznę.
- Dałbym Ci buzi, ale jeszcze mnie ugryziesz- zaśmiał się.
- zdychaj kurwo- spróbowałem się wyrwać.
Czemu ten alkohol aż tak na mnie działa...
Z pomocą tylko jednej ręki ściągnął ze mnie dół ubrania. Poczułem jego palce na udzie
- Nawet się nie waż...
Jednym ruchem wsunął we mnie dłoń i rozluźnił uścisk na moich nadgarstkach.
- Jaki ciasny... chyba jeszcze nikt Cie nie dymał.
Nie nie nie !
W głowie mi szumiało. Jego okropny oddech drażnił wprost moje ciało. Nie czekał na nic po prostu zsunął lekko jeansy i...
- Dziewicą to ja nie jestem- odparłem wyrywając ręce i uderzyłem go pustą butelką po alkoholu. Adam złapał się za głowę, a mi narzędzie ratunku wypadło na ziemię rozbijając się w drobny mak.
Resztkami silnej woli zgarnąłem swoje rzeczy i wybiegłem stamtąd, potykając się po drodze o kawałki szkła.
Gdzie teraz?
*****************************************************************
(Robert)
Pukanie.
Filip stanął w moich drzwiach z kapturem na głowie, jego przyśpieszony prawdopodobnie od biegu oddech tworzył białe opary. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Mogę wejść?- spytał. W końcu a ja odsunąłem się jedynie z przejścia pozwalając mu przekroczyć próg.
Zamknąłem za nim drzwi i wtedy on gwałtownie pchnął mnie na nie i pocałował intensywnie. Byłem w stanie wyczuć posmak alkoholu w jego ustach-Zróbmy to- rzekł jedynie.
- Co Ci się stało w dłoń?- spytałem widząc głęboką szramę.
- Mówiłeś że mnie kochasz, to teraz to udowodnij- ściągnął z siebie bluzę i koszulkę. Czułem, że coś jest w tym wszystkim nie tak, ale nie umiałem się powstrzymać. Objąłem go mocno i pocałowałem namiętnie, jego słodkie wargi natychmiast zaczęły wydobywać z siebie ciche westchnienia.
Zarzucił mi ręce na szyi poddając się natychmiast całkowicie mojej woli. Wylądowaliśmy na łóżku, bylem w szoku gdy ochoczo ściągnął moje dresowe spodnie. - Gdzie to jest?- spytał, a ja nie rozumiałem- żel.
Otworzyłem nocna szafkę. Przekręcił się tak by być nade mną.
Zszedł z łózka tylko po to by do końca się rozebrać.
Jego usta ponownie pocałowały mnie namiętnie gdy nakładał na drżące dłonie przeźroczystą substancje. Rozsmarował ją na moim penisie. Zatrzymałem jego rękę, popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie pytam co się stało. Ale Filip nie chce żebyś żałował. Nie chcę Cię stracić.
- Nie stracisz! Zaufaj mi- ujął moją twarz w swoje dłonie.
Włożyłem palce do jego ust by zaraz wsunąć je w niego. Wygiął się w mieszaninie bólu i ekstazy.
- Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz- stwierdziłem poruszając nimi gwałtownie. Objął mnie jęcząc i wbijając mi paznokcie w plecy.
- Ochhh...! Robert chcę Cię wreszcie poczuć- pociągnął mnie wkurzony za włosy.
- Bądź grzecznym chłopcem i sobie go weź.
Filip spuścił na chwilę wzrok z jęknięciem jak tylko gwałtownie wyjąłem palce. Popatrzył na mnie, po czym opuścił się na mnie powoli. Jego ciało niemal błagało o to bym go miał. Podnosił się pierw powoli za każdym razem wzdychając hamowany moimi ustami Odgarnął z czoła włosy tylko po to by moc mnie pocałować delikatnie i zaczynając przyspieszać. Nadałem rytm jego ciału trzymając go za biodra.
- Robert jeszcze...-wymruczał wpijając paznokcie w moją skórę.
- Kocham Cię - powiedziałem przyciskając go do siebie. Krzyknął odchylając się do tyłu, z jego oczu popłynęły łzy które zaraz przetarłem. Przytulił mnie, bez słowa jedynie pozwalając zwalniać swojemu oddechowi.
- Chodźmy spać- stwierdził. Nie oponowałem, widziałem ze coś go dręczy, ale nie chciałem na niego naciskać. Ledwie po umyciu położyliśmy się do łóżka podniósł moja dłoń i zaczął porównywać ze swoją. - Masz wielkie graby- podsumował. Następnie lekko pocałował jej wierzch.- dobranoc.- powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz