Kryspin zaczął całować miejsce od moich bioder po materiał bielizny powoli ją zsuwając. Nie powstrzymywałem się przed zagłębieniem dłoni w jego włosach gdy przejechał językiem po czubku mojego penisa. Pragnąłem go tak bardzo że już przy wejściu do środka stałem na baczności.
- Nie mogłem się doczekać - wypalił wkładając sobie mojego penisa do ust.
-Ahh...- poczułem jak kolana się pode mną uginają i zapałem go za ramiona.
- Jest Ci chyba ze mną dobrze- stwierdził z uśmiechem i kontynuował granie mi na flecie. Jego język tańczył po mnie podczas gdy dłoń przysunął między moje pośladki lekko masując wejście. Zdjąłem z siebie górę mundurku i usiadłem na nim okrakiem. Całowałem go intensywnie po szyi a on odwdzięczał się tym samym, w pewnym momencie wstałem i pozbyłem się jego bielizny
- Będę delikatny- wyszeptał mi do ucha i posadził na sobie. Syknąłem z bólu-Powoli, mamy czas- całował moje ciało i drażnił dłonią sutki. Wspaniale było zatapiać dłonie w jego blond włosach, czuć go w swoim wnętrzu, słyszeć przyśpieszony oddech.
-Ciekawe jak całuje...- zastanawiałem się lecz szybko odsunąłem od siebie myśl złamania 2 zasady. Powoli się uniosłem wzdychając i drżąc niczym osika na wietrze, z każdym pchnięciem coraz głośniej jęczałem niemal krzycząc.
-Mógłbym to z Tobą robić codziennie - oświadczył ochryple i cicho, uśmiechnąłem się odruchowo i zassałem się do ramienia blondyna- Hej bo mi zrobisz kolejną malinkę- zaśmiał się
- Taki mam cel- pomyślałem i spojrzałem na niego zamroczonym wzrokiem. Coraz głębiej czułem w sobie twardy pulsujący narząd Kryspina, przejeżdżał dłońmi wzdłuż mojego ciała powodując moje kolejne jęki które hamowałem przygryzając jego ramię - Ahh!- chłopak ścisnął mocno moje pośladki dochodząc w środku.
- Zostańmy chwilę razem- wyszeptał kładąc się wygodnie i przyciągając mnie do siebie. Słuchałem w jego objęciach powoli zwalniające serca i rozkoszowałem dotykiem jego dłoni które mnie obejmowały.
- Hej- Obudziło mnie dźgnięcie w żebra. Otworzyłem oczy i zobaczyłem nad sobą Antoniego
- o cholera- przeszło mi przez głowę widząc jego lekko wkurzoną minę. Cicho ale i pośpiesznie się ubrałem, spojrzałem na leżącego we śnie Nałęcznego i nie zważając na nic ucałowałem go w czoło. Opuściłem wraz z Antkiem domek. Szliśmy w ciszy w stronę łazienek przy sali gimnastycznej, ja nie wiedziałem co powiedzieć, on jak zacząć. Gdy dotarliśmy usiadł na krześle tyłem do natrysków i pozwolił spokojnie mi się umyć.
-Gdybym wiedział nie pozwolił bym na to- zaczął w pewnym momencie nawet się nie odwracając- Wiesz że to będzie koniec?- zapytał.
-Tak, wiem- odpowiedziałem opierając głowę o zimne kafelki.
-Od jak dawna go kochasz Nicolas?
- Od kiedy tylko pamiętam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz